środa, 23 kwietnia 2008

Szpital i KTG

Halo!

Byłem dzisiaj w szpitalu sprawdzić czy już mam wychodzić czy nie no i pan doktor musiał sprawdzić jakie mam tętno.

Na Brochowie prawdziwa masakra! ciągle ktoś rodził i słychać było pojękiwania jakiś kobiet... i tylko bladzi tatusiowie spacerowali po korytarzu.
Lekarze i położne biegali w kółko jak opętani bo cesarka za cesarką i w dodatku naturalnie panny też rodziły. trochę sobie musiałem poczekać na korytarzu żeby w końcu zrobili mi KTG.

wszystko okazało się w porządku i wcale mi się dalej nie spieszy na ten świat.
przy okazji odwiedziliśmy z Matką i Ojcem ciocię Anię z Niskich Łąk która akurat została przeniesiona do sali porodwej i miała skurcze... a potem wujek Harry napisał że ciotce wody odeszły więc pewnie dzisiaj urodzi Antka.
Matka to jej trochę zazdrości że ona już będzie po... a my jeszcze przed...
ale spoko! pan doktor to nawet zaproponował żebym się wstrzymał do 30 kwietnia bo on ma wtedy dyżur. kto wie jednak co się wydarzy...

Brak komentarzy: