Halo!
Byłem dzisiaj w szpitalu sprawdzić czy już mam wychodzić czy nie no i pan doktor musiał sprawdzić jakie mam tętno.
Na Brochowie prawdziwa masakra! ciągle ktoś rodził i słychać było pojękiwania jakiś kobiet... i tylko bladzi tatusiowie spacerowali po korytarzu.
Lekarze i położne biegali w kółko jak opętani bo cesarka za cesarką i w dodatku naturalnie panny też rodziły. trochę sobie musiałem poczekać na korytarzu żeby w końcu zrobili mi KTG.
wszystko okazało się w porządku i wcale mi się dalej nie spieszy na ten świat.
przy okazji odwiedziliśmy z Matką i Ojcem ciocię Anię z Niskich Łąk która akurat została przeniesiona do sali porodwej i miała skurcze... a potem wujek Harry napisał że ciotce wody odeszły więc pewnie dzisiaj urodzi Antka.
Matka to jej trochę zazdrości że ona już będzie po... a my jeszcze przed...
ale spoko! pan doktor to nawet zaproponował żebym się wstrzymał do 30 kwietnia bo on ma wtedy dyżur. kto wie jednak co się wydarzy...
środa, 23 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz