wtorek, 29 kwietnia 2008

Raz u mamy, raz u Taty.

Tych to chyba pogięło na moim punkcie. Cały czas trzymają na rękach i się we mnie wpatrują. Chyba pierwsze słowo jakie powiem to "Co się gapisz" Ale by ich zatkało ;-)


Kupa!!

Po jedzeniu standardowo lubię sobie strzelić dwójkę. To mam bankowo po tacie!! Po mamie ma za to problem w podejmowaniu decyzji. Nie wiem czy wole żeby tak kupa została ze mną czy poleciała do kosza z pieluszką.
Dlatego jak mnie przebierają to robię standardową awanturę.




Jak już mi zmienia te gacie to jestem z siebie zadowolony i czuje taki błogostan


Na stołówce ciągle mleko - nie dają mięsa :-(





niedziela, 27 kwietnia 2008

YO czarnuchy!




Na dzielni wołają na mnie Bąbel


A tak wyglądam jak przypomina mi się, że dziadek mamy był Chinczykiem


Prawa ręka pilnuje brody!

No to wyskoczyłem!!!





Mówią, że jestem brzydki i rudy po tatusiu. Mam dała rade i urodizla mnie w 1,5 godziny.

piątek, 25 kwietnia 2008

Znowu szpital...


Halo!
tu znowu Maly Sadek. jeszcze w brzuchu Matki.
znowu bylem w szpitalu i odwiedzilem ciotke Anię z Antkiem. ale słodki ten jej Bąbel i ma takie długie czarne włosy. ciekawe jakie ja mam bo jeszcze nie wiem.
ale istnieje szansa że już niebawem się przekonamy wszyscy czy faktycznie jestem rudy i wredny...
W końcu Matka ma już jakieś skurcze i cały czas mówi że ją boli brzuch i czasem aż przeklina.
ja to biedny jestem i muszę tego słuchać... ale mój Ojciec... ten to ma przechlapane... bo Matka jeszcze czasem go ściśnie mocno za rękę...
jak się dzisiaj w nocy nie urodzę to jutro idziemy na stałe do szpitala i tam będziemy czekać aż mi się zachce...
a w szpitalu już na nas czekają koleżanki Matki - Ania z Antkiem i Kasia z Gasparem.
buziaki i trzymajcie kciuki co by nie bolało za bardzo...
napiszę już z reala a nie z jakiegoś worka...
a na górze jeszcze dzisiejsza fota Grubej Matki sprzed szpitala

środa, 23 kwietnia 2008

Szpital i KTG

Halo!

Byłem dzisiaj w szpitalu sprawdzić czy już mam wychodzić czy nie no i pan doktor musiał sprawdzić jakie mam tętno.

Na Brochowie prawdziwa masakra! ciągle ktoś rodził i słychać było pojękiwania jakiś kobiet... i tylko bladzi tatusiowie spacerowali po korytarzu.
Lekarze i położne biegali w kółko jak opętani bo cesarka za cesarką i w dodatku naturalnie panny też rodziły. trochę sobie musiałem poczekać na korytarzu żeby w końcu zrobili mi KTG.

wszystko okazało się w porządku i wcale mi się dalej nie spieszy na ten świat.
przy okazji odwiedziliśmy z Matką i Ojcem ciocię Anię z Niskich Łąk która akurat została przeniesiona do sali porodwej i miała skurcze... a potem wujek Harry napisał że ciotce wody odeszły więc pewnie dzisiaj urodzi Antka.
Matka to jej trochę zazdrości że ona już będzie po... a my jeszcze przed...
ale spoko! pan doktor to nawet zaproponował żebym się wstrzymał do 30 kwietnia bo on ma wtedy dyżur. kto wie jednak co się wydarzy...

wtorek, 22 kwietnia 2008


a to ja w brzuchu Matki. Matka dzisiaj sfrustrowana i zestresowana bo w szpitalu na Brochowie nie ma miejsc. no i poza tym to Ona boi się mnie urodzić bo ja mam sporą wagę 4kg i dużą głowę....
chyba pójdę spać bo nie ma co pisać...
buziaczki
Halo!

to ja Maly Sadek!
z nudów zakładam bloga! tzn. Matka zakłada bo jej się nudzi. mnie jest dobrze i dlatego nie chce mi się jeszcze przychodzić na ten świat. zimno i słońca ni ma!!!