środa, 13 sierpnia 2008

Wyprawa do Łodzi...

Wróciłem!
ostatnie 5 dni mojego jakze krotkiego zycia uplynelo mi na odwiedzaniu rodziny w Łodzi. Moja dzielna Matka spakowala mi dwie torby ciuszkow, pieluch, kocykow i grzechotek i wsadzila do samochodu. nastepnie prowadzila ten samochod az do Łodzi (to byla moja pierwsza tak dluga podroz a dla Mateczki tez pierwsza trasa pokonana bez Tatki). przyznam ze nawet sie nie balem... w koncu Babcia Jola tez byla dzielna i zabawiala mnie za kazdym razem gdy sie obudzilem. bo chyba kazdy z Was wie ze najlepiej sie spi w samochodzie (jak trzesie, o co nie trudno na polskich drogach...).

zeby nie przynudzac - po prostu fotorelacja z wyjazdu (troche w odwrotnej kolejnosci...) :


W koncu moglem wyciagnac rece i nogi i jak widac jestem z tego powodu przeogromnie szczesliwy!!!

A to juz radosny powrot do domu. pytanie do moich rowiesnikow badz innych osob korzystajacych z fotelika Maxi Cosi - czy Wy rowniez sie w nim pocicie jak mysz i jest Wam turbo niewygodnie???


Ciocia Kasia i kuzynka Wiktoria


Moja jedyna Prababcia Emcia (ta od Dziadka Chinczyka)


Z moja kuzynka Nikola :)


A to Mateczka z moim ziomem ze Zgierza - Szymonem Ancymonem :)


W takich warunkach musialem spac... miedzy Babcia a Matka. na szczescie zadna mnie nie przygniotla :)

2 komentarze:

pieklo pisze...

MAły Sadku: po pierwsze Rispect dla MAtki, że sama sie wypuściła w trace!!!!!poza tym chyba nic nie mam do napisania, więc Cię całuję gorąco (wiadomo z francuskiego piekła) aha z niusów to zafarbowałam sobie włosy na jeszcze jaśniejszy blond, więc jeszcze większą blondy jezdem:-) kis

bartone aka slusarz pisze...

no to zaczeuo sie - mauy sadek podroznikjem.. yeah! do tgo aparat i bedzie niczym guzowaty hehe :P