ostatnie 5 dni mojego jakze krotkiego zycia uplynelo mi na odwiedzaniu rodziny w Łodzi. Moja dzielna Matka spakowala mi dwie torby ciuszkow, pieluch, kocykow i grzechotek i wsadzila do samochodu. nastepnie prowadzila ten samochod az do Łodzi (to byla moja pierwsza tak dluga podroz a dla Mateczki tez pierwsza trasa pokonana bez Tatki). przyznam ze nawet sie nie balem... w koncu Babcia Jola tez byla dzielna i zabawiala mnie za kazdym razem gdy sie obudzilem. bo chyba kazdy z Was wie ze najlepiej sie spi w samochodzie (jak trzesie, o co nie trudno na polskich drogach...).
zeby nie przynudzac - po prostu fotorelacja z wyjazdu (troche w odwrotnej kolejnosci...) :

2 komentarze:
MAły Sadku: po pierwsze Rispect dla MAtki, że sama sie wypuściła w trace!!!!!poza tym chyba nic nie mam do napisania, więc Cię całuję gorąco (wiadomo z francuskiego piekła) aha z niusów to zafarbowałam sobie włosy na jeszcze jaśniejszy blond, więc jeszcze większą blondy jezdem:-) kis
no to zaczeuo sie - mauy sadek podroznikjem.. yeah! do tgo aparat i bedzie niczym guzowaty hehe :P
Prześlij komentarz