
Matka grzeje jedzenie, ja z nudow w oczekiwaniu zdejmuje skarpete i daje znaki ze jestem glodny...
po lewej Matka kladzie miske i sie zaczyna!!!
No dobra, pierwsza lyzka sie zbliza... bardzo powoli, powoli, Matka sprawdza czy nie za gorace... a ja nadal czekam...
A tu nagle... o zgrozo (tak, wiem, tytul prosto z FAKTU)!!! zamiast normalnego indyka z ziemniakami Matka daje mi jakies brokuly!!!
przeciez to smierdzi jak moja pielucha!!!
ja odmawiam takiego zarcia a Matka swoje... nadal wpycha lyzke z tym "czyms"
No to musialem jakos zareagowac!!! moglem zaplakac... albo wybrac bardziej drastyczna aczkolwiek skuteczniejsza metode...
po prostu puscilem pawika... i Matka w koncu odpuscila :)
1:0 dla mnie :))))
p.s. w nagrode za to ze bylem taki dzielny na obiad dostalem sloiczek gruszek :)
MNIAM :)
3 komentarze:
Nowy tron masz boski. Następny będzie nocnik ale na niego jeszcze trochę poczekasz. Ja zresztą też.
A co do zielonego warzywa, którego nazwy nie napisze, żeby Ciebie nie denerwować to zagrałeś to po mistrzowsku. Brokuł net! Nagroda gruszka! Niech matka się uczy. Charaszo, tawariszcz pałkownik !
Maly Sadziu co tu duzo pisac, jestes debescakiem, a tymczasem ustawiamy sie na jakies rowery w lecie? kis
Starzy wiedzieli jaki bedzie final tej historii, stad profesjonalne przygotowanie na fotorelacje:)pewnie juz wczesniej karmili Cie tym swinstwem, a ze miny robisz boskie to pocykali fotki :P
Prześlij komentarz